Dziś świętego Józefa.
Bardzo Go lubię. I walczę ze stereotypem Józefa - zwiędniętego staruszka.
W galerii Brera w Mediolanie znajduje się scena przepięknie wymalowana przez Bernardo Luiniego: Józef z Maryją wracają z zaślubin. Trzymają się za ręce. Uśmiechają do siebie, tak jak bardzo zakochani. Józef jest zwyczajnym, młodym facetem. Z ludzkimi emocjami, ze swoim "wiem - nie wiem", "jestem zmęczony" i "mam ochotę pożartować".
I za to Go właśnie lubię. Za tę Jego zwyczajność, nie za lukrowany heroizm.
Właśnie to, że był tak zwyczajny, w najlepszym znaczeniu tego słowa, sprawia, że dla mnie to prawdziwy Bohater codzienności.
obrazek maleńki, innego nie posiadam - trzeba jechać do Mediolanu!
A imieniny obchodzi ś. p. xiążę Józef Poniatowski. Bohater innego rodzaju - wiarygodności w moich oczach dodaje mu, paradoksalnie, jego burzliwa młodość. Zero udawania. Maksimum szczerości.
Z tej sympatii wymalowałam go jakiś czas temu na ścianie w kuchni.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz