Mały przegląd uprawianego przeze mnie procederu - autoportrety w podróżach bliższych i dalszych. Z konieczności ograniczone do odcinków peryferyjnych kończyn dolnych. A celem uwiarygodnienia - wzbogacone ekwilibrystyką czyli wyciąganiem kopyta na tle upatrzonego obiektu (jak na rysunku poglądowym).
moje kopytka czerwone
A na koniec noga dzisiejsza, niepodróżna.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Zgadłam skąd jest pierwsze zdjęcie! Czy są przewidziane nagrody?
A superman drastyczny, nie ma co.
Prześlij komentarz